wtorek, 15 marca 2016

Fioletowe Buenos Aires




Mojej drugiej wizycie w Buenos Aires towarzyszyła zdecydowanie bardziej sprzyjająca aura. Zachęcona promieniami słońca wdzierającymi się przez zasłony do mojego hotelowego pokoju, z samego rana spałaszowałam trzy świeżo wypieczone medialunas i wyruszyłam na długi spacer. Od razu rzuciła mi się w oczy piękna, soczysta zieleń wszechobecnych parków i skwerów. Idąc deptakiem calle Florida obserwowałam miasto budzące się do życia. Zgiełk otwieranych sklepów i lokali, pracownicy pobliskiej dzielnicy finansowej przystający na chwilę w drodze do pracy aby skorzystać z usług pucybuta, wszechobecni cinkciarze krzyczący "cambio, cambio!" i zapach świeżo wyciskanego soku pomarańczowego wprost z przenośnego straganu. Mimo wczesnej pory światło było ostre i sprawiało, że górujące nade mną kamienice rzucały na chodnik dramatyczne cienie.

Plaza San Martin, tuż obok mojego hotelu (Retiro)
Poranne scenki z calle Florida

Po drodze przystanęłam na reprezentacyjnym placu miasta, Plaza de Mayo, flankowany z jednej strony siedzibą prezydenta - Casa Rosada. Jak sama nazwa wskazuje jest ona koloru różowego, jak mówi jedna z teorii miał to być znak pokoju pomiędzy czerwonymi Federalistami i białymi Unitarystami. Minęłam plac i po pewnym czasie dotarłam do znanej mi już dzielnicy San Telmo. Ponoć ta historyczna dzielnica przyciąga turystów spragnionych wszechobecnych pokazów tanga mających miejsce na bruku tutejszych ulic. Tego poranka jednak odniosłam wrażenie, że jedynymi żywymi duszami byli oblegający Plaza Dorrego bezdomni.


Plaza de Mayo i siedziba prezydenta Argentyny, Casa Rosada
Uliczki San Telmo

Powłóczyłam się trochę po okolicy, a następnie powróciłam do punktu wyjścia - okolic stacji kolejowej Retiro, aby następnie udać się do eleganckiej dzielnicy Recoleta. Tam właśnie znajduje się niezwykły cmentarz na którym można pospacerować wśród grobów słynnych Argentyńczyków. Wyniosłe marmurowe mauzolea wystawione bliskim przez zamożne rody składają się na to niezwykłe miasto umarłych. Ciszę, i nastrój zadumy i przemijalności rzeczy doczesnych przełamują tylko tłumy odwiedzające Cementerio de la Recoleta w celu odwiedzenia grobu ukochanej przez argentyński naród Evy Peron - Evity.



Nagrobek rodziny Duarte, tu spoczywa Eva Peron

W drodze powrotnej do hotelu przysiadłam w jednym z niezliczonych miejskich parków. W powietrzu czuć było wiosnę, a wszechobecny fiolet kwitnących drzew jakaranda pięknie przystrajał całe miasto. Wokół mieszkańcy oddawali się narodowej pasji, jaką jest popijanie yerba mate. Argentyńczycy szaleją na jej punkcie do tego stopnia, że rzadko kiedy rozstają się ze swoją tykwą i podręcznym termosem do uzupełniania cały czas gorącej wody. Tego dnia nic nie mogło zmącić mojego dobrego nastroju, a pierożki empanadas i soczysty stek w restauracji Peña wzniosły mnie na wyżyny zadowolenia.

Parilla Peña, doskonałe steki!


A gdzie warto się wybrać wieczorową porą? Palermo, gdzie zabawa trwa do rana! Za dnia za to ból głowy można pokonać relaksując się w jednym z tutejszych parków rozciągających się na obszarze 400 hektarów!

Pamiąteczki z Argentyny: matero (tykwa), bombilla (rurka z sitkiem) no i oczywiście yerba mate
Kwitnące jakarandy


1 komentarz:

  1. byłem tam i widziałem to osobiście, ładne ale pełne kontrastów . Wieczorem tak sobie bezpiecznie sporo bezdomnych.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...