poniedziałek, 16 czerwca 2014

Szanghaj


Do Szanghaju wróciłam po roku - po raz pierwszy byłam tam podczas Chińskiego Nowego Roku, tym razem miałam okazję zobaczyć to miasto w letniej odsłonie. Wrażenia zdecydowanie na plus - ulice zazieleniły się, a słońce sprawiło, że życie toczy się na ulicach, miasto tętni wręcz niesamowitą energią! Co pozostało bez zmian, to specyficzne zamglone niebo, które chyba nigdy nie nabiera intensywnie niebieskiej barwy.





Nadziewane mięsem bułeczki prosto z bambusowego parownika






Szanghaj jest niesamowicie różnorodny - podróżując między dzielnicami odnosi się wrażenie przebywania w różnych, niezwykle odmiennych światach, ale także podróżowania w czasie. Nanshi to stara część miasta, życie toczy się tam niespiesznym rytmem, mieszkańcy spędzają je na ulicach, a my spacerując mamy okazję przyjrzeć się z bliska ich codziennym czynnościom. Większość ludzi ubranych jest w stroje przypominające kolorowe piżamy o niesamowitych zestawieniach kolorystycznych. Nieodłącznym elementem tworzącym tamtejszy krajobraz jest wisząca nisko plątanina kabli elektrycznych i kamienne zlewy na zewnątrz domostw przy których mieszkańcy poświęcają się przygotowywaniu posiłków.

Sadzawka lotosów w Century Park


Koncesja Francuska to enklawa expats - tam mieszka większość imigrantów z Zachodu, oczywiście jest tam też wiele modnych zachodnich restauracji, sklepów i wszystko to, czego mógłby zapragnąć Europejczyk/Amerykanin na emigracji na drugim końcu świata. Gdyby nie Chińczycy na ulicach, można by było odnieść wrażenie, że jest się z jednym z europejskich miast, oczywiście ze względu na francuskie wpływy w przeszłości architektura przywodzi mi na myśl zwłaszcza Paryż. Imigranci stworzyli tam swój mikrokosmos tak odmienny od innych dzielnic zamieszkałych głównie przez Chińczyków. 



Zakaz puszczania latawców!
Pudong z kolei jest centrum biznesu, frenetyczną dzielnicą najeżoną lśniącymi w słońcu drapaczami chmur. Linia horyzontu stale zmienia się, na mapie Szanghaju wciąż pojawiają się nowe wieżowce, co można obserwować chociażby z Bundu - promenady przy rzece Huangpo (ta za to do złudzenia przypomina architekturą Londyn). Rozpościera się z niej pocztówkowy widok na wieżowce Pudongu - z Perłą Orientu na czele. Na poniższym zdjęciu jeden z barwnych elementów tworzących krajobraz szanghajskich ulic w słoneczny dzień - kolorowe parasolki, pod którymi przechodnie kryją się przed upałem. Przeciwwagę dla szklanych wieżowców stanowi w Pudongu Century Park, w którym można odpocząć od miejskiego zgiełku i przywrócić wewnętrzny balans. Szczególnie piękna jest pełna lotosów sadzawka z drewnianym mostkiem - gdy lotosy zakwitną to miejsce musi być niesamowite!

Widok z Bundu na futurystyczną panoramę Pudongu



Mimo tak dynamicznej, kosmopolitycznej natury Szanghaju odnosi się wrażenie, że życie toczy się tam dosyć spokojnie. W parkach można spotkać mieszkańców uprawiających Tai Chi, lub uprawiających tańce towarzyskie, na ławkach starsi panowie grają w karty lub mahjong. Mieszkańcy spędzają w pracy większą część życia, a podróż metrem w godzinach szczytu jest jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem.



Oczywiście boom gospodarczy sprawił, że Chińczyków ogarnął szał konsumpcji - luksusowe zachodnie marki są wszechobecne. Wydaje mi się jednak, że w Chinach życie kręci się przede wszystkim wokół jedzenia - wszędzie widać ludzi sprzedających / kupujących różne półprodukty, przygotowujących potrawy na ulicach, i no oczywiście tych konsumujących je. Ogólnie je się chyba o każdej porze dnia i nocy, choć widać też, że mieszkańcy Szanghaju lubią spotykać się w restauracjach i wspólnie celebrować posiłki przy nieprzebranej liczbie dań ułożonych na obrotowych stołach, tak, aby każdy miał okazję spróbować wszystkiego.



Zapach jedzenia jest w mieście wszechobecny - specyficzny słodkawy zapach smażonego tofu, mięsa i warzyw zanurzonych w sosie sojowym i gotowanych jaj. Kuchnia szanghajska jest tematem na osobną encyklopedię, powiem tylko tyle, że będąc w tym mieście nie można nie spróbować Xiaolongbao - pysznych pieczołowicie zlepionych pierożków, w których zamknięta została esencja smaku - pyszny farsz zanurzony w aromatycznym rosole (uwaga, ich jedzenie to nie lada sztuka, łatwo się poparzyć!). Ogólnie zamawiając potrawy chyba jedyny klucz to kierować się intuicją, na szczęście menu zawsze są opatrzone szczegółowymi obrazkami, te jednak nie zawsze odpowiadają temu co wyląduje na naszym stole;) Pyszne smażone warzywa, tofu, czy też nieprzyzwoicie tłuste i chrupiące wieprzowe frytki - tego nie powinno zabraknąć na waszych talerzach!  

Chińskie smakołyki

Produkcja xiaolongbao - pieczołowicie zawijanych pierożków gotowanych na parze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...