sobota, 20 września 2014

Dar es Salaam. Cocco Beach


Pobyt w Tanzanii był krótki, acz intensywny, wrzucam więc notkę i kilka fotek z jeszcze jednego miejsca, które udało mi się odwiedzić. Po wizycie na targu rybnym i tkwieniu w dzikich korkach ulicznych zapragnęłam chwili spokoju. A gdzie go szukać, jeśli nie na rajskiej plaży – takich w okolicy nie brakuje. Z Dar es Salaam, rzut kamieniem na Zanzibar - można się tam dostać statkiem w niecałe 2 godziny. W samym mieście plaże też są niczego sobie, ja wybrałam się na Cocco Beach. 



























Jest pięknie – szpaler smukłych palm kokosowych, biały piasek, kilka opustoszałych lokali, w tle szum oceanu i nie ma mowy o tłumach plażowiczów - jedynie kilka postaci na horyzoncie. Gdzieniegdzie na piasku jakiś kokos lub esy i floresy namalowane przez wyrzucone przez ocean zielone wodorosty. Wokół sporo gumowych opon, służących za koła ratunkowe. Bez nich lepiej nie wchodzić do wody – prądy oceaniczne są tu zdradzieckie. Jako, że pogoda była w kratkę – trochę słońca, trochę deszczu, nie było tego dnia zbyt wielu amatorów kąpieli.





























Skoro opony mogą służyć za koła ratunkowe, to idąc tym tropem – kokos będzie świetną piłką plażową. Rozegraliśmy więc szybki mecz z lokalnymi chłopakami, po czym zerwała się monsunowa ulewa. Decyzja – ewakuacja. Radość z szybkiego złapania taksówki do miasta szybko przemieniła się w trwogę o własne życie. Jak się okazało, pojazd nie dysponował wycieraczkami, i jazda nim więcej niż świadomego uczestnictwa w ruchu drogowym, miała w sobie ze zgadywanki, czy z naprzeciwka nie jedzie akurat samochód, nie idzie pieszy lub jakaś koza. Cała ta sytuacja sprawiła, że kierowca wybuchł atakiem śmiechu, a my w akcie desperacji razem z nim. Jakimś cudem zręcznie wylawirowaliśmy z opresji, deszcz ustał, a my odświeżeni oceaniczną bryzą z żalem opuściliśmy Dar es Salaam. Do następnego!  



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...