wtorek, 26 sierpnia 2014

Auckland po raz drugi. Miasto żagli.


Barwy morza

Zofia znów trafiła do krainy Maorysów. Nie wiem, czy to zasługa promieni słońca, których tym razem nie brakowało, ale Auckland wywarło na mnie dużo lepsze wrażenie niż za pierwszym razem. Wspięcie się na taras widokowy SkyTower pozwoliło mi rzucić okiem na miasto w szerszej perspektywie i docenić jego wyjątkowe położenie. Morze przenika tkankę miejską i zabudowę portową, powietrze jest czyste i klarowne. Wody zatoki Hauraki mienią się w słońcu wieloma odcieniami – od błękitu, poprzez szmaragd aż po ciemny granat. Tu i ówdzie żagle jachtów – tutejsza natura jest hojna dla ludzi morza – nie szczędzi im porywistego wiatru i pięknych krajobrazów. Auckland pełne jest powietrza i otwartych przestrzeni. Jak ktoś narzeka na niedobór wrażeń, zamiast wjazdu na taras widokowy można się z niego rzucić w przepaść. Krótka (11 sekund), lecz intensywna impreza. I niestety bardzo droga.


Wygląda mi to na kuter wielorybników.


























Widok na zatokę Hauraki z wieży Sky Tower.

Galeria sztuki Toi o Tāmaki

Następnego poranka wpadłam na śniadanie na kampus Uniwersytetu w Auckland, nie ma to jak rozpocząć dzień kawą i tostami w towarzystwie maoryskich (i nie tylko) studenciaków. Potem postanowiłam podążyć ścieżką kultury i odwiedziłam galerię sztuki Toi o Tāmaki. Właściwie to zaintrygowała mnie przede wszystkim jej nowoczesna architektura, nawiązująca do tradycyjnych form Maoryskich. W środku bez szału, ale można zajrzeć, tym bardziej, że wstęp jest za darmo, a kustoszka wręcz naganiała przechodniów, aby weszli i podziwiali prezentowaną kolekcję.

Kwitnące magnolie - idzie wiosna!

Tradycyjnie już wspięłam się na wygasły wulkan Mount Eden. Tym razem panorama miasta nie była zasnuta mgłami i pięknie mi się zaprezentowała w całej okazałości. Podziwiałam też grę świateł i cieni rzucanych na nieckę zielonego krateru. No i wspaniałą nowozelandzką zieleń – hibiskusy, anturium, bugenwille.







Ziele na kraterze
Panorama Auckland z Mount Eden


U stóp wulkanu znajduje się przyjemna dzielnica Mount Eden Village. Właściwie jest to jedna ulica, która obfituje w kawiarenki, sklepiki. Warto wpaść tam na chwilę relaksu, życie zdaje się tam płynąć jeszcze wolniejszym tempem niż w centrum Auckland, choć i w centrum toczy się ono spokojnym rytmem, co potęguje wrażenie przebywania dosłownie na krańcu świata. 

Wielcy Maorysi w Mount Eden Village.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...