Dziś notka ze specjalną dedykacją, czyli jak zagospodarować kilka
godzin mając przesiadkę w Bergamo. Chyba wszystkim fanom Ryanaira nazwa
miasta przynajmniej obiła się o uszy, o ile sami tam jeszcze nie dotarli. Lotnisko w Bergamo
kusi tanimi biletami i jest popularnym portem tranzytowym. Sama koczowałam tam
nie raz, przeżywałam tam taż chwile dramatu, kiedy to uciekały mi kolejne
samoloty, przyznaję, że nawet polały się łzy.
|
Morze czerwonych dachówek widoczne z Il Campanone |
No ale żeby nadać notce bardziej optymistyczny ton, nie o
tym będzie. Mając kilka godzin do dyspozycji warto opuścić teren lotniska i
udać się na eksplorację miasta, a właściwie miast. Bo Bergamo składa się z Città
Alta i Città
Bassa, które niczym dwie siostry - starsza i młodsza są ze sobą nierozerwalnie związane, ale różnią się od siebie niemal pod każdym względem i obrały własne ścieżki. A teraz kilka informacji praktycznych, które mogą ułatwić planowanie
czytelnikom, którzy potencjalnie zainteresowani byliby krótkim tripem do tego
miasteczka;).
|
Czarodziejska Piazza Vecchia |
Bergamo jest rzut kamieniem od lotniska Orio al Serio, co
jest niesłychanie cenną informacją, gdy ma się tam przesiadkę i liczy się każda
godzina. Jeśli jest się obarczonym balastem w postaci plecaka, pierwsze pytanie jaka nasuwa się na myśl, to jak by się go pozbyć (byleby nie na na zawsze). Ja zostawiłam plecak w
przechowalni bagażu nieopodal lotniska (trzeba wyjść na zewnątrz i przejść kawałek
podążając za znakami, 4€). Następnie, już lekko na duszy i ciele, złapałam autobus, który zawiózł mnie na dworzec kolejowy. Tam przesiadłam się do
autobusu, który sapiąc i zipiąc dowiózł mnie stromą, wijącą się drogą do
historycznej części miasta - Città Alta. Tu już chyba nic nie muszę pisać – brukowane
zaułki, strome uliczki, warowne bastiony, aż się proszą o eksplorację. Szyldy
sklepów, fontanny, okiennice i wszechobecne vespy zaś zdają się być tam tylko po to, aby z gracją pozować mi do klimatycznych zdjęć.
|
Bergamaskie słodyczki |
Sercem Città Alta jest Piazza Vecchia - plac otoczony przez dostojne budynki, m. in. uniwersytetu, kryjące w sobie historie
minionych wieków. Nad placem góruje dzwonnica zwana Il Campanone, na którą
warto się wdrapać, aby zobaczyć morze falujących czerwonych dachówek starego
miasta migoczących na tle niknących we mgle odległych alpejskich szczytów.
|
Dachówek Bergamo ciąg dalszy |
Po tak silnych wrażeniach estetycznych wywołanych tym atrakcyjnym
widokiem trzeba dopieścić także pozostałe zmysły i coś przegryźć. Ja skusiłam
się na pappardelle z ragù z dzika w którejś z tamtejszych jadłodajni. Jeśli jednak
miałoby być na szybko, to chętnie skoczyłabym do Polentone – fast foodu w
prawdziwie bergamaskim stylu, który o ile mi wiadomo podbił serca i żołądki
mieszkańców Bergamo. W menu do wyboru polenta albo… polenta, na szczęście można
do woli żonglować dodatkami, konsystencja głównego składnika też wedle woli
klienta (a to wszystko za kilka euro!).
|
Coś dla spostrzegawczych - kto znajdzie boisko do piłki nożnej? |
Gdy już się nasycimy wzniosłą, iście średniowieczną aurą
Città
Alta warto byłoby wrócić na ziemię, czyli do Città Bassa. Żeby załagodzić szok
kulturowy wywołany tą nagłą zmianą otoczenia, polecam wizytę w ogrodzie
botanicznym. To miejsce to nie lada gratka nie tylko dla studentów botaniki.
Można poprzechadzać się między przeróżnymi okazami fauny lokalnej i egzotycznej. Szczególnie spodobała mi
się kolekcja kaktusów i sukulentów oraz tulipany w przeróżnych barwach i
odmianach uroczo wyeksponowane w jutowych workach.
|
Ogród botaniczny i tulipany w 1000 kolorów |
Città Bassa sama w sobie jest dosyć zróżnicowana. Centrum
zaprojektowane zostało przez Marcello Piacentiniego, urbanistę sympatyzującego
z ideologią faszystowską. Jego monumentalne, inspirowane antykiem, pozbawione
dekoracji budowle barwy nieskazitelnej bieli nadają przestrzeni surowego, sterylnego i bezdusznego charakteru.
Nieopodal eleganckie kawiarnie, szykowne paniusie popijające kawkę i plotkujące
odkrawając sobie kawałek tiramisu. Nieco dalej via XX Settembre przyciągająca
na zakupy lub popołudniową przechadzkę. Tu spacer po Bergamo dobiega końca, czas
ruszyć w dalszą drogę. Na osłodę Polenta e Osei – tradycyjna słodyczka rodem z
Bergamo od której cukier zgrzyta w zębach, hiperglikemia gwarantowana!
|
Bezduszna przestrzeń, ten architekt - to musiał być zimny drań! |
|
Miejsce na popołudniową passeggiatę. |
|
Polenta e Osei - tak słodkie, że aż zęby bolą! |
Bardzo mi się podoba pomysł, na takie wypełnianie czasu w podróży. Świetny opis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kris
Jasna sprawa, tym bardziej, że jak już wspomniałam miasto jest bardzo blisko od lotniska. Też pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW ogrodzie botanicznym to flora (rośliny), a nie fauna (zwierzęta). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń