poniedziałek, 5 stycznia 2015

Azjatyckie Karaiby - wyspa Sentosa


Palmy, błękit morza i drobny, biały piasek.. czego chcieć więcej?

Drugi dzień w Singapurze rozpoczęłam... lokalnym śniadaniem! Kopi-O - kawa z mlekiem skondensowanym, miseczka z jajkiem na miękko oraz stała pozycja z tutejszego menu: tosty francuskie z kaya - gęstym dżemem kokosowym o zielonym kolorze. Ta spora dawka cukru od razu postawiła mnie na nogi, przystąpiłam więc z zapałem do realizacji zaplanowanego dzień wcześniej programu.  

Singapurskie śniadanie


Jeśli już odwiedzicie miejsca wspomniane w poprzednim poście, a tak się składa, że macie w Singapurze drugi dzień do dyspozycji polecam wycieczkę na wyspę Sentosa. Można dojechać tam kolejką linową, szynową, lub po prostu taksówką. Ta mała wysepka została przemieniona w centrum rozrywki i wypoczynku dla Singapurczyków oraz przybywających z odległych krain turystów takich jak ja. Do wyboru mamy multum atrakcji: Delfinarium, Universal Studios lub też rajskie plaże w południowej części wyspy. Uwaga, ceny biletów wstępu do większości z tych miejsc są zaporowe! Ja na szczęście byłam w zupełności usatysfakcjonowana spacerem po rajskich plażach, które na szczęście póki co są dostępne za darmo. Nie da się ukryć, że wyspa Sentosa to świątynia komercji, nad którą góruje betonowy posąg Merliona wysoki na 37 m, ale nie ujmuje jej to w żadnym stopniu uroku tropikalnej wyspy. Jeszcze taka ciekawostka geograficzna - Sentosa jest najdalej wysuniętym na południe punktem połączonym z kontynentalną Azją - znajduje się jedynie 136 km na północ od równika.


A w tle jeden z największych portów przeładunkowych na świecie.

Kilka chwil później przekonałam się, jak gwałtownie potrafi zmieniać się pogoda w tropikach. Z minuty na minutę plażowanie i morskie kąpiele przemieniły się w ucieczkę przed gwałtownym deszczem monsunowym. Na niewiele to się zdało, i kostium kąpielowy i japonki ostatecznie okazały się najbardziej adekwatnym strojem. Już zapomniałam jakie to wspaniałe uczucie w kilka chwil zmoknąć tak, że bardziej już się nie da, po czym nic nie robić sobie z wylewającej się na mnie ściany deszczu!

Marina pogrążona w monsunowej ulewie
A święta tuż tuż...  Miło, że przypominają, w tropikach łatwo zapomnieć

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...